Michał Biarda „Królik w lunaparku” i „Szarak na studniówce” - RECENZJA


Cisza i ciemność. Dryfowałem wśród ledwo co świecących gwiazd, zawieszonych wysoko na niebie. 

Hej! Dziś przybywam z recenzją „kombo”, bo chciałabym podzielić się wrażeniami po przeczytaniu dwóch powieści Michała Biardy, które są do siebie dość podobne i rozbijanie tego na dwa osobne posty trochę mijałoby się z celem, jako że przeczytałam je jedną po drugiej. Mowa tu o powieściach Królik w lunaparku oraz jej kontynuacji Szarak na studniówce. Obie pochłonęłam z przyjemnością i chętnie Wam o tym opowiem ;)

Dopiero wtedy mnie dopadło. Sny nigdy nie są aż tak rzeczywiste i nie odczuwa się ich z taką intensywnością wszystkimi zmysłami.

Powieści opowiadają niebywałe historie kilku osób obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Ciężko tu mówić o supermocach, bo umiejętności naszych bohaterów raczej nie uratują świata przed zagładą z kosmosu, są tymczasem… dość nietuzinkowe. W obu tomach otrzymujemy charakterystyczne postacie, zwariowane sytuacje, ciekawe zwroty akcji oraz sporo zabawy. Nie lubię się rozwodzić na temat fabuły i wchodzić w szczegóły, by nie zarzucać nikogo spoilerami, dlatego powiem tylko tyle, że jeśli ktoś z Was oglądał serial Wyklęci, na powieściach na pewno się nie zawiedzie! Dodatkowo autor ma przyjemny styl pisania oraz bogate słownictwo, co sprawia, że ciężko książki odłożyć na bok.

Dziwna sprawa. Znalazłem się nagle w jakimś ciemnym pomieszczeniu.

Co mnie najbardziej urzekło? Przede wszystkim bohaterowie. W pierwszym tomie poznajemy ich kilku, w drugim śledzimy ich dalsze losy, dostając do tego nowych protagonistów. Wszyscy są zwykłymi ludźmi, jakich codziennie mijamy na ulicy, jednak pewnego dnia odkrywają u siebie magiczne moce. Nie wiemy, skąd się one wzięły, zostajemy wrzuceni do świata z tą samą wiedzą co oni, a ten zabieg bardzo mi się podobał. Nie otrzymujemy odpowiedzi podanych na srebrnej tacy – musimy odnaleźć je sami. Moim ulubieńcem jest zdecydowanie Stefan – niby czarny charakter, a jednak przedstawiony w taki sposób, że nie da się gościa nie polubić i mu nie współczuć. Każda postać wnosi coś do treści, nikt nie jest tam wepchnięty od parady, nawet jeśli na początku mogłoby się tak wydawać, a ich losy przeplatają się ze sobą w naprawdę intrygujący sposób. No i ogromny plus za osadzenie fantastyki w polskich realiach, bo zagrało to na szóstkę z koroną (co w obecnych pandemicznych czasach może zabrzmieć dziwnie, ha, ha, ale co tam!).

Wynurzyłem głowę spod wody i odetchnąłem z ulgą. Co prawda wciąż nie miałem bladego pojęcia, gdzie bawili się uczniowie, których miałem uratować, ale przynajmniej upewniłem się, że w ich poszukiwaniu nie będę musiał wyjeżdżać za miasto.

Fajnym zabiegiem jest też to, że dostajemy akcję przedstawioną z różnych perspektyw, a do tego też opowiedzianą w różnym czasie. Przeszłość miesza się tutaj z przyszłością i teraźniejszością, dzięki czemu nasza ciekawość rośnie z każdą przeczytaną stroną. Do tego dodam oczywiście zwariowane umiejętności bohaterów. Kto powiedział, że liczy się tylko nadludzka siła czy znajomość sztuk walki, kiedy możemy sobie dajmy na to wpaść w pętlę czasu jak w Dniu Świstaka? Podobało mi się również to, co nasze postacie zrobiły ze swoimi szalonymi umiejętnościami. Momentami było zabawnie, przerażająco, intrygująco, niebezpiecznie, romantycznie, a przede wszystkim mega ciekawie. Całość płynęła też wyważonym tempem i było satysfakcjonująco opisane, więc nie musieliśmy się natrudzić ze zrozumieniem motywów czy postępowaniem bohaterów. Dla mnie super.

Siedząc na ławce i wkładając skarpetki, nie mogłem powstrzymać dygotania nóg, ale powolutku, kropelka po kropelce, wlewały się we mnie pokłady spokoju, którego tak potrzebowałem. Udało mi się przechytrzyć przeznaczenie.

No i na koniec finały. Czytając i pierwszy, i drugi tom, cały czas się zastanawiałam, jak potoczą się losy bohaterów i co dostaniemy jako puentę, a kiedy ten moment coraz szybciej się zbliżał, stron ubywało, myślałam: „ostatni rozdział, ja wciąż nic nie wiem, boję się!”. No ale gdy ta chwila nadeszła, przeczytałam i moje obawy wyparowały. Za każdym razem kończyło się zupełnie inaczej, niż sobie wyobraziłam, niemniej wychodziło świetnie. Teksty zostały dopracowane, wątki wyjaśnione i pozamykane. Kupiłam wszystko.

Obraz zdarzenia z przeszłości stanął mi przed samym nosem, gotowy do przewijania, obracania i oglądania.

Co mi się nie podobało? Cóż, chyba zabrakło mi jakiegoś takiego mocnego tupnięcia, które wyrwałoby mnie z fotela. Całość obu tomów została napisana dość statycznie, emocje rosły ze strony na stronę i czekałam na to wielkie wow przy kulminacji, ale jeśli było, ja go nie poczułam. Jak pisałam wyżej, finały był całkiem satysfakcjonujące, przypadły mi do gustu, lecz autor utrzymał je w tym samym klimacie jak resztę, czyli na spokojnie. Kończąc czytanie pierwszego tomu, myślałam sobie, że pewnie to taki celowy zabieg, bo autor zbiera siły, żebyśmy nie podnieśli szczęki z podłogi po przeczytaniu kontynuacji, niestety jakoś się tego nie doczekałam. Zawiódł mnie też odrobinę brak scen zbliżeń. Tzn. one były, ale opisane dosłownie w dwóch, trzech zdaniach. Ja wiem, że to fantastyka i nie na tym miało to polegać, erotyki to na innej półce, lecz jakoś czułam niedosyt, kiedy dostawałam coś na zasadzie: „poszli do sypialni i wiecie, co było dalej…”. Oczywiście te elementy nie wpłynęły jakoś mocno na odbiór całości. Obie części skradły moje serducho, drugą nawet sygnuję własnym nazwiskiem, a dla mnie to coś znaczy, bo nie polecałabym czegoś, co mi się nie podoba. Dlatego polecam gorąco zapoznać się z powieściami i wyrobić sobie własne zdanie. Może to, co mi lekko przeszkadzało, dla Was będzie właśnie największym atutem?

Na randkę to wezmę Ciebie, jak uspokoisz się z tą pracą. To tutaj to tylko moje superbohaterowanie.

Podsumowując, Królik w lunaparku oraz jego kontynuacja Szarak na studniówce, to niesamowite powieści z gatunku delikatnej fantastyki. Książki powinny przypaść do gustu miłośnikom nie tylko mistycznych klimatów, ale również zwolennikom obyczajówek czy też tekstów przygodowych. Fani filmu Oszukać przeznaczenie także nie będą narzekać. Ja bawiłam się świetnie i pozostało mi już wyłącznie namawiać Michała na napisanie trzeciego tomu!

Po zakup powieści zapraszam tutaj.


0 Komentarze