Belle Aurora "Lev" - RECENZJA

To Mina. Była bezdomna, znalazłem ją, zatrzymałem ją przy sobie. Kocha mnie, więc się pobieramy. 

Lev to moje pierwsze spotkanie z Belle Aurorą i muszę przyznać, że zdecydowanie udane. Było namiętnie, było wesoło, było też wciągająco. Zapraszam na moją opinię.

Coś natychmiast mnie do niej przyciągnęło. Ciekawość przejęła nade mną kontrolę.

Tytułowy Lev jest majętnym biznesmenem, który razem z bratem i siostrą prowadzi klub nocny oraz kilka innych, ale już mniej legalnych interesów. Jego rodzina niegdyś miała szerokie powiązania mafijne, jednak tę część pozostawiła już w przeszłości. Lva poznajemy chwilę przed tym, jak nakrywa Minę na kradzieży portfela należącego do jego brata. O dziwo kobieta zamierzała wziąć tylko ułamek znajdującej się w nim kwoty, natomiast resztę oddać, co wzbudza w mężczyźnie ciekawość. Szybko wychodzi na jaw, że Mina jest młodą, bezdomną dziewczyną z przykrym bagażem doświadczeń. Lev postanawia pomóc nieznajomej. I w tym momencie Was zostawiam, by nie bawić się w spoilery.

– Za mną, myszo. 

Myszo? Czemu tak? Czemu nie nazwie mnie prawdziwym imieniem? 

Ulicznym szczurem.

Powieść spodobała mi się już od pierwszych stron. Język autorki jest lekki, więc tekst pochłania się szybko i od razu chce się więcej. Kreacja bohaterów dla mnie świetna. Dostajemy dwie różne od siebie postacie, przy czym każda ma własne demony, z którymi musi się zmierzyć. Lev i Mina zyskali moją sympatię od samego początku i z przyjemnością przewracałam kartki, by poznać ich losy. Wątek miłosny kupił mnie w stu procentach. Rozwijał się powoli, powiedziałabym nawet, że był doskonale wyważony, dzięki czemu nie wpadaliśmy na głęboką wodę. No i zdecydowanie muszę pochwalić autorkę za humorystyczne wstawki, których nie brakowało, a rozmowy Miny z Nas (siostrą Lva) niekiedy były wręcz mistrzowskie! Bawiłam się świetnie i myślę, że na tym moja przygoda z powieściami Belli się nie zakończy.

Lev w garniturze wyglądał rozkosznie, natomiast Lev w luźnych szarych dresach, zwieszających się nisko z bioder, w czarnej, obcisłej, spoconej koszulce opinającej jego szeroki tors i bosko rozczochranych włosach, był wprost nieziemski.

Podsumowując: powieść trafiła na półkę wśród moich ulubionych tego roku. Polecam ją gorąco przede wszystkim fanom romansów i obyczajówek, a także lekkich tekstów z elementami komediowymi. Doskonała lektura na wakacje pod parasolem. Gwarantuję!

0 Komentarze