Melissa Darwood "Mój szef" - RECENZJA


Zgodnie z kodeksem pracy, jeśli nie wykona pani mojego polecenia wyjazdu służbowego, mam wszelkie prawo panią zwolnić.
A to kutas.
– Tak?
– Tak.
– No to biorę urlop na żądanie.
Jan mruży oczy.
– Nie udzielam.

Hej! Niedawno, bo 13 września, miała premierę trzynasta powieść spod pióra Melissy Darwood. Historia niesamowita, erotyczna i niezwykle wciągająca. Zapraszam na kilka słów o książce ode mnie, w formie nieco innej niż dotychczas, ale mam nadzieję, że interesującej. Przed Wami dziesięć powodów, dlaczego koniecznie musicie przeczytać „Mojego szefa”!

1. Maria

Młoda, zdolna, matematyczna geniuszka, która potrafi obliczyć w myślach nawet najtrudniejszą z liczb. Kobieta od pierwszego dnia w nowej pracy wie, że nie zagrzeje miejsca w firmie na dłużej. Marzy jej się własny, artystyczny biznes. 
Powieść przedstawiona jest z perspektywy właśnie tej bohaterki. Maria opowiada nam swoją historię, razem z nią wściekamy się na Jana, a potem pomału mięknie nam serce. 
Polubiłam Marię od razu. Jej cięty język, zwariowaną osobowość, upór i psioczenie na Jana. Była zabawna i wesoła. Taka równa babka, z którą chętnie zaprzyjaźniłby się niejeden z nas.

2. Jan

Szef Marii – sztywny, wkurzająco przystojny i irytująco inteligentny. Zawsze idealnie ubrany w markowe garnitury, zawsze też z zegarkiem za grube hajsy na nadgarstku. 
Jan początkowo traktuje kobietę jak maszynę do liczenia i harowania po godzinach. Nie daje się lubić aż do momentu, w którym razem z bohaterką odkrywamy, że jego zachowanie nie ma nic wspólnego z tym, że jest nieczułym robotem. To prawdziwy mężczyzna z krwi i kości. 
Dla mnie Jan to świetnie wykreowana postać. Z jednej strony wydaje się zbyt idealny, a z drugiej okazuje się, że ma więcej wad, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Polubiłam go, choć niekiedy mnie irytował, aż miałam ochotę potrząsnąć nim za ramiona. 

Żadnego: dzień dobry, witamy w naszej firmie, tu jest pani biurko, tu komputer, miłej pracy, pocałuj mnie w dupę… Jan Engler otrzymał od samego diabła wygląd kusiciela, podczas gdy pod skórą czai się obślizgły, wredny, nieczuły gad…

3. Dialogi

Lekkie, zabawne, często kąśliwe i trafne. Rozmowy Jana z Marią bawiły, a czasem też dawały do myślenia. Co ważne! W powieści nie znajdziemy dłużyzn. Nie ma momentów zbyt przegadanych ani też ciągnących się w nieskończoność opisów. Dostajemy dokładnie tyle, ile potrzebujemy, aby wszystko świetnie sobie wyobrazić.

4. Humor

Powiedzieć, że powieści Melissy są zabawne, to jak nie powiedzieć nic! Mój szef wręcz ocieka humorem, śmiesznymi wstawkami i żartami. Nieraz wybuchałam śmiechem i naprawdę ubawiłam się do łez. No ale żeby nie było, mam dowody:

Jest jak suche drzewo w lesie. To skostniały nudziarz, który ma pierdolca na punkcie przestrzegania zasad. Mogę się założyć, że najbardziej szaloną rzeczą, jaką zrobił w życiu, była gra w szachy na czas. Z komputerem. Offline.

5. Styl

Mój szef, jak i zresztą inne powieści Melissy, napisane są lekkim i przystępnym językiem. Prostym oraz łatwym w odbiorze. Przez tekst dosłownie się płynie, pochłaniając stronę za stroną. No i przede wszystkim – to nie jest typowy biurowy romans! To coś więcej. Autorka daje upust wyobraźni i świetnie przelewa ją na papier.

6. Emocje

Znajdziemy tu radości i smutki, śmiech, wściekłość, miłość, zauroczenie, złość, zawstydzenie, strach czy irytację. Świetna mieszanka, która sprawia, że podczas lektury nie męczymy się ani odrobinę. Gdy przez chwilę robi się poważnie i czujemy, że granica może zostać przekroczona, Melissa idealnie rozładowuje napiętą atmosferę. 
Uczucia pomiędzy bohaterami rozwijają się bardzo powoli, ale kiedy wreszcie następuje kulminacja, treść pochłania nas bez reszty. Emocje towarzyszące Janowi i Marii są tak dobrze opisane, że niemal namacalne. Jest gorąco, jest erotycznie i ostro.

7. Tempo

Tempo powieści było moim zdaniem świetnie wyważone. Chociaż początkowo miałam wrażenie, że wstęp jest przydługi i chciałam już dobrać się swoim czytelniczym okiem do najlepszych kąsków, gdy dotarłam do końca, zrozumiałam, dlaczego zostało to przedstawione w taki, a nie inny sposób. 

8. Seks

Gorący, sprośny, niekiedy wręcz wyuzdany. Gdy Maria i Jan wreszcie padają sobie w ramiona, zaczyna się pomiędzy nimi prawdziwa jazda bez trzymanki. Powieść ocieka seksem i erotyką, niemniej sceny zbliżeń w głównej mierze opisane są plastycznie i ze smakiem. No i zdecydowanie działają na wyobraźnię. Mój szef to bardzo niegrzeczna książka. Nie znajdziemy tu lekkiego romansidła, a naprawdę mocną historię erotyczną.

– Co robisz? – pytam niby od niechcenia. 
– Liczę. 
– Co? 
– Ile razy chciałem wejść za tobą do damskiej łazienki i zrobić ci dobrze w kabinie. 
Mimowolnie się uśmiecham. Co za Jan.

9. Pasje

Świetne w powieści jest to, że bohaterowie mają swoje pasje, którym poświęcają mnóstwo uwagi. Maria ma artystyczną duszę, tymczasem Jan lekkiego świra na punkcie… zegarków. Ale! Nie będę Wam spoilerować. Przekonacie się sami ;)

10. Tajemnica

Jeśli myśleliście, że to już wszystko, zaskoczę Was! Jedno z bohaterów skrywa dość ważny sekret. Gdy go poznacie, spojrzycie na powieść od zupełnie innej strony. I powiem, że ta mała tajemnica przypadła mi do gustu. Sprawiła, że historia Marii i Jana nabrała realizmu.

Podsumowując, powieść poleciłabym głównie fanom obyczajówek, romansów, erotyków, a także miłośnikom komedii czy książek z motywem hate-love. Mój szef trafia na honorowe miejsce w domowej biblioteczce, a Melissa dumnie utrzymuje stałą pozycję na liście moich ulubionych pisarzy. Już zacieram łapki, czym zaskoczy mnie następnym razem! 



0 Komentarze