Ewa Maciejczuk "Igrając z szefem" - ROZDZIAŁ DRUGI



– Hej, wróciłam! – krzyknęłam od progu, zamykając drzwi wejściowe. Przywitał mnie czarny kot Max, mrucząc głośno i wbijając we mnie ciemne ślepia. Jak co dzień otarł mi się o nogi, zostawiając ścieżkę z kłaków. To zwykły dachowiec przygarnięty z ulicy, gdy jeszcze był małym, słodkim kociakiem. Ogłoszenia na portalach społecznościowych i słupach nic nie dały. Blanka nie miała serca oddawać go do schroniska, więc gdy nikt się po niego nie zgłosił, znalazł u niej dom. 

Zdjęłam szpilki, po czym od razu poczułam natychmiastową ulgę. Nogi miałam spuchnięte jak dwie bele, a kostek nie było widać. Sprawdziłam we wszystkich pomieszczeniach, lecz Blanki nigdzie nie było. Położyłam się na kanapie, włączając telewizor, by się zrelaksować po ciężkim dniu. Skakałam po kanałach, ale nic mnie nie zaciekawiło. Musiałam przysnąć, bo zerwałam się zdezorientowana, nie wiedząc, gdzie jestem i co mnie obudziło. 

– Hej, jesteś już? Jak minął ci pierwszy dzień w pracy? – zapytała Blanka, wchodząc do salonu i usiadła obok mnie na kanapie. – Nie chciałam cię obudzić, sorki, przeciąg był i drzwi trzasnęły. 

No tak, teraz już wiem, co to był za wystrzał, a jednak mi się to nie śniło. 

W moim rodzinnym domu wszystkie drzwi miały samozamykacz i nie było opcji, żeby któreś trzasnęły. Mój ojciec lubił wszystkie gadżety, a jak jeszcze dawały ciszę i spokój, to już w ogóle musiał je mieć za każde pieniądze. Blanka nie miała tego szczęścia, by wychowywać się w bogatej rodzinie, za to ma obydwoje rodziców, czego jej zawsze zazdrościłam. Po śmierci mojej matki ojciec wpadł w wir pracy i zmienił się nie do poznania, a nasze relacje znacznie się ochłodziły.

– Było nawet dobrze, niedługo będę mogła ci oddać wszystkie pieniądze – odrzekłam zawstydzona. Zorientowałam się, że ojciec zablokował mi karty, gdy poszłam z przyjaciółką do sklepu po nasze ulubione wino. Miałam taką sytuację pierwszy raz w życiu, jeszcze nigdy tyle wstydu się nie najadłam jak tamtego dnia. Blanka oczywiście zapłaciła za moje zakupy i od tamtego czasu utrzymuje mnie. Podjęłam pracę i niedługo będę mogła jej wszystko oddać. Do ojca wrócić nie chcę, a tym bardziej prosić go o pieniądze. Musiałabym przyznać mu rację i przystać na jego warunki, a nie chcę żyć tak jak wcześniej w klatce, złotej, to fakt, ale klatka to jednak klatka. Co mi po pieniądzach ojca, jak w każdy możliwy sposób mnie ograniczał i narzucał swoje zdanie na każdym kroku? 

– Weź mi tu nie chrzań, Oli! Ty też byś to dla mnie zrobiła. Opowiadaj, jak ci minął dzień, a w piątek opijemy w jakimś klubie twoją nową robotę. – Blanka zdążyła się nakręcić i myślami już była na imprezie. 

Chwilę musiałam się zastanowić, co, do diabła, mam jej powiedzieć. Jeśli jej powiem, że Kate zrobiła sobie ze mnie chłopca na posyłki, ganiając po całym budynku, będzie mi wierciła dziurę w brzuchu, bym już tam nie wracała, a bez doświadczenia zawodowego znów będę kilka miesięcy szukać nowej pracy. 

– Było w porządku. Pracuję z dziewczyną, która ma na imię Kate i jest drugą sekretarką prezesa, ale raczej przyjaciółkami nie zostaniemy. Nie wiem, coś w niej jest, co mnie odpycha. Nie chcę jej z góry oceniać, ale jakieś takie mam przeczucie. Biuro znajduje się na na ostatnim piętrze, skąd mamy super widok na cały Londyn, i jest bardzo duże. Dzień zleciał mi szybko, nim się obejrzałam, już wracałam do domu. 

Nie ma co więcej opowiadać, co miałam jeszcze dodać? Że prezes nie lubi na nic czekać? Że nie lubi ciastek? Albo że wydaje się ostatnim dupkiem, z tego co wywnioskowałam po jego telefonie do Kate? 

– A ten cały prezes to przystojniak czy pasztet z kasą? – zapytała Blanka, szczerząc zęby i szturchając mnie kolanem.

Blanka spotykała się tylko z facetami, dzięki którym miała korzyści materialne. Nieważne, czy przystojny, czy nie, ważne, żeby jej kupował, co tylko chciała i ją utrzymywał. Innymi słowy, kręciła ze sponsorami i nigdy nie miała problemów, by znaleźć kolejnego naiwnego faceta, który nawet nie zauważał, że jest wykorzystywany. Byli zauroczeni jej czarem, który roztaczała wokół siebie w towarzystwie facetów. Nie rozumiałam tego nigdy, bo ja nie posunęłabym się do takich rzeczy, ba, nawet jakbym chciała, to bym tak nie potrafiła. Blanka to śliczna dziewczyna, która z taką urodą i figurą mogłaby być modelką. Zarabiałaby w ten sposób dużo kasy, niestety uważa, że to nie dla niej. Nigdy nie była w stałym związku, zmienia facetów jak rękawiczki, gdy tylko jej się znudzi lub znajdzie innego z zasobniejszym portfelem. 

Ja dzięki tatusiowi nigdy z nikim dłużej się nie spotykałam, bo skutecznie pozbywał się wszystkich adoratorów, najczęściej płacąc im niemałe pieniądze, by mnie zostawili w spokoju. Zmuszał mnie do wielu dodatkowych zajęć czy nauki kolejnego języka obcego, ale oczywiście wszystko się odbywało w domu, żeby skutecznie odciąć mnie od rówieśników, szczególnie płci męskiej. Blanka zawsze mogła przyjść do mnie albo zostać na noc, a ojciec nie miał nic przeciwko, wręcz ją witał z otwartymi ramionami. Miała to coś, co sprawiało, że potrafiła owinąć sobie mojego ojca wokół małego palca. Gdyby tylko wiedział, w jakich facetach gustuje, to zapewne żadne sztuczki by nie pomogły i jej także nieodwracalnie zabroniłby odwiedzin w naszym domu. 

– Nie wiem, nie widziałam go jeszcze. Przyszedł przede mną, a jak kończyłam, to on jeszcze nie wychodził z biura – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Ja również byłam ciekawa, jak ten tajemniczy prezes wygląda. Na dobrą sprawę byłam tylko chłopcem na posyłki i nie byłam na tyle ważna, żeby Kate mnie do niego dopuściła. Może i nie ma czego żałować? Jeśli jest takim palantem, jakim się wydaje… – A co, szukasz nowej, męskiej zabawki?

Blanka pokręciła głową i zaczęła się śmiać. W ostatniej chwili zrobiłam unik, by nie dostać w głowę poduszką, którą we mnie rzuciła. 

– Ty lepiej byś sobie taką znalazła, bo do końca życia będziesz dziewicą. Do klasztoru jeszcze wstąpisz, a co gorsza, zawsze będziesz musiała pracować. – Nie zamierzałam się z nią spierać, a tak zapewne by to się skończyło. Na temat facetów i ich roli w związku mamy różne zdania. 

Blanka się bawiła i przebierała w facetach, a ja marzyłam o tym jedynym mężczyźnie na całe życie. Ona nie wierzyła w takie „głupoty”. Często śmiała się ze mnie z tego powodu, mówiąc, że jestem naiwna, a tacy mężczyźni to istnieją tylko w bajkach. 

– Dobranoc, Blanko. – Machnęłam tylko ręką, nie komentując tego. Podniosłam się z kanapy i udałam do łazienki na szybki prysznic. Leżąc w łóżku, zastanawiałam się nad przyszłością. Nie szło mi to za dobrze, bo nawet nie wiedziałam, co mnie czeka jutro czy pojutrze, a co dopiero za miesiąc czy rok. Nie wiedziałam, co życie dla mnie zaplanowało i jakie jest moje przeznaczenie na tym wielkim świecie. Uważam jednak, że każdy ma w swoim życiu misję do wykonania, a ja jestem dopiero w trakcie jej poszukiwań.



0 Komentarze