Redaktor płakał, gdy edytował. Lekcja #7: Brzytwa Ockhama


Tym razem trochę odejdę od zasad pisowni, a skupię się na pewnej metodzie, która świetnie sprawdza się przy tworzeniu powieści. Czy da się jej trzymać w 100%? Raczej nie, ale na pewno dobrze o niej wiedzieć, bo pomaga w wielu kwestiach. Sprawia też, że nasz tekst staje się bardziej przystępny i lżejszy. 

Mam tu na myśli Brzytwę Ockhama. Czym dokładnie jest ta metoda? Chodzi w niej głownie o to, by kierować się zasadą: „Bytów nie mnożyć, fikcji nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej”, a więc podążać jak najłatwiejszą drogą, bez zagłębiania się w niepotrzebne szczegóły.

Na tej podstawie wyróżnię trzy zasady, jakich powinniśmy się trzymać:

Bytów nie mnożyć. Chodzi tu o to, by ograniczyć tworzenie postaci do tych najpotrzebniejszych. Nie ma sensu wprowadzać do fabuły kilkunastu osób, bo gwarantuję, że nie dość, że czytelnik kompletnie się w tym pogubi, istnieje ryzyko, że zgubimy się sami. Nie ma żadnego określanego minimum, ile takich bohaterów powinno być, ale jeśli chcemy dobrze przedstawić naszą historię, skupmy się na tych głównych. Cioteczny wujek siostry szwagra byłej żony nikomu w pamięć nie zapadnie.

Fikcji nie tworzyć. Nie dodawać do fabuły nieistotnych faktów, które niczego nie wnoszą. Jeśli zdecydujemy się opisać historię któregoś z bohaterów, w dalszej części powieści powinniśmy do tego wrócić. Przypomnieć czytelnikowi, dlaczego zamęczaliśmy go opowieścią o dzieciństwie naszej postaci. Postawić na jej drodze jakąś przeszkodę, którą pokona dzięki doświadczeniom z przeszłości. W innym wypadku takie wprowadzanie niepotrzebnych informacji jest po prostu bezsensowne. To samo w przypadku, gdy tworzymy własne uniwersum. Jeśli zdecydujemy się opisać w powieści jakieś występujące tam elementy, poświęcając im mnóstwo czasu, musimy mieć później wytłumaczenie, dlaczego to robiliśmy. Dla przykładu: Jeżeli zwrócimy uwagę czytelnika na stojący w wiosce budynek, zagłębimy się, opowiemy o jego historii, byłych i obecnych mieszkańcach, w dalszej części fabuły powinniśmy w jakiś sposób wykorzystać te informacje. Nie dodajemy niczego, co nie ma znaczenia. Wprowadza to jedynie niepotrzebny chaos.

Tłumaczyć fakty jak najprościej. Unikamy wszelkiego rodzaju tasiemców, a także zbędnych szczegółów. Im bardziej przystępnym językiem się posłużymy, tym nasza powieść zostanie lepiej odebrana. Nie ma sensu skrupulatnie opisywać procesu nakładania makijażu, kąpieli czy drogi do miasta, wypisując po kolei każdą z mijanych ulic. Takie zabiegi jedynie męczą czytelnika i sprawiają, że powieść zaczyna się rozwlekać. Wszyscy bowiem wiedzą, jak myć zęby. Nie trzeba im tego wyjaśniać.

PROSTE? PROSTE!

To już wszystko. Jeśli macie ochotę poznać inne zasady, zapraszam na pozostałe lekcje z cyklu „Redaktor płakał, gdy edytował”. Tymczasem na zadanie domowe opiszcie w komentarzu własnymi słowami jedną z trzech zasad Brzytwy Ockhama, abym wiedziała, że rozumiecie.

0 Komentarze